Samotność

Samotność
M.G.

niedziela, 9 października 2016

PRAWDA – BOLI?



A oto moje pisanie, moja opowieść  – fikcja literacka; zbieżność osób - przypadkowa; zbieżność faktów – przypadkowa; może kiedyś  …. pisanie to moja pasja, to moje hobby…. To coś co lubię, co mnie uspakaja, wycisza…. Na papier przekładam wszystko co we mnie jest, co gdzieś tam się zbiera, moja czysta tzw. „fantazja ułańska”….
Proszę, aby nikt nie odbierał tego osobiście, gdyż nie takie jest przesłanie – to tylko moje myśli i moja fantazja pisarska…..

I co, tylko klapie i klapię tą  buzią i nic więcej…. Co boi się? Brak jej odwagi?  To po co robią zadymę?
Taka mądra! A się wystraszyła, że sobie nie poradzi? Jednak pieniądz wygrał!
Widać, że zero zasad, zero moralności….. zero szacunku wobec siebie … i to siebie nawet traktuje, jak szmatę….
Jak to określają: …. Ty, to przecież układ biznesowy, to jest ta z tych, co to zęby zagryzie i dla kasy zrobi wszystko…. pokłapie tym jęzorem, narobi zadymy ….i dalej brnie w tym „gównie”, bo lepszego rozwiązania, jak na razie dla siebie nie ma….
Ośmieszyli się tylko tym swoim niedojrzałym zachowaniem…. Kogo ona chce zmieniać? Może niech zacznie od siebie! 

************
I co ja usłyszałam: „…. Bo Ty jesteś nic nie warta?”
- bo mówię prawdę – a prawda boli;
- bo walczę o swoje;
- bo nie jestem, jak inni – nie przytakuję, nie godzę się na poniżanie;
- bo nie jestem Twoim osobistym klakierem – zobacz, tylko oni Tobie pozostali; nikt inny już nie jest przy Tobie (tylko obłuda i fałsz);
- bo dobro dzieci jest dla mnie najważniejsze;
Tak – Ty uwielbiasz prawdę. Lecz tylko wygodną dla Ciebie, tzw. Twoją prawdę.
Wszystko co poza tym – to jest zagrożenie dla Twojego JA. Czujesz się wówczas niepewnie!


Tylko będąc z kimś właściwym – zmienisz się na lepsze!
A u Ciebie co?– zmiana na gorsze! Jeszcze większa zawiść, jeszcze większa zazdrość, jeszcze większa frustracja.
Brak radości z życia – tylko rozgoryczenie!
I gdzie te Twoje zapewnienia – zaprzeczasz teraz sobie, wszystkiemu o czym mówiłeś, gdzie te wartości, które jeszcze kiedyś miałeś?! To gdzie?!
Zmieniłeś się – i to mocno. Wydaje się to prawie niemożliwe, w jakiego potwora można się przemienić, jak zatracić w swojej zawiści i nienawiści do innych!
NIE!
Człowiek się nie zmienia!
Czasem po prostu daje się poznać z innej strony!


*************
I pomyślałeś – że Ty, taki mądry, a będziesz musiał bawić się w sponsora. Bo panna tupnie nóżką, poszantażuje, że się zwija …. I Ty już: kupujesz nowe auto, płacisz, utrzymujesz….
No, tak - zrobiłeś ją "słupem" w swojej spółce i teraz musisz znosić panny humory, jej fochy, jej paplanie.... bo nie masz na kogo innego "zaufanego". A panna ma Cię w potrzasku - no, gratuluję "świadomego" wyboru. Widzicie - jesteście sobie potrzebni: ona, jako "słup", a Ty jako sponsor. Układ idealny - a miłość, aż kwitnie i aż widać...? 
A pamiętasz! – jak z takich mężczyzn się nabijałeś. No tak – to trzeba być jeszcze mężczyzną. A Ty – Jak to określiła, nasza wspólna znajoma: …  to jesteś zwykłym PIZDUŚ…. TAK, zgadzam się z tym w 100%. Teraz to już się o tym przekonałam.
Tym większe jest moje rozczarowanie Twoją osobą. Jak nisko można upaść – no jak?

Dla Ciebie najważniejsza jest nienaganna reputacja – nie szczęście Twoich dzieci!
Nie umiesz przegrywać – nie liczy się dobro Twoich dzieci!
Czas żebyś się opamiętał! Nie, nie TY – zadufany w sobie egoista!
Czas abyś zaczął zachowywać się normalnie! Czy Ty wiesz, jak to w ogóle jest?!
Przyjmij to do swojej wiadomości!
Czy zależy Ci na dobru Twoich dzieci?

****************

Artykuł, który przeczytałam – to, jak o mnie…. Wzrost 160 cm, waga 54 kg, rozmiar 34-36 – a przez kilka lat słyszałam:


„List do faceta, który ciągle wyliczał mi nadprogramowe kilogramy…
Dobrze, że Cię już nie ma w moim życiu. Ciągle jednak jesteś w moich wspomnieniach, bo wprowadziłeś mnie w stan, w którym tkwiłam do niedawna. Ten list jest moim rozliczeniem z przeszłością i definitywnym zakończeniem naszej historii.
Moja WAGA.
Nigdy wcześniej nie wiedziałam, że może być takim problemem. I co ciekawe nie dla mnie. Dla Ciebie. Niby tego, który poza mną świata miał nie widzieć. Widział za to każdy dodatkowy kilogram mojego ciała. Im bardziej je dostrzegał, tym więcej tych kilogramów nadprogramowych przybywało.
Nie, nie były spowodowane jakąś depresją, albo nienawidzeniem własnego ciała.  Może tak przekornie reaguje mój organizm – im bardziej czegoś chcę, tym bardziej tego nie dostaję. A ja tak bardzo chciałam schudnąć, że pozwoliłam się wpędzać w poczucie winy. Twoje słowa raniły moją duszę. Zresztą sama w nie uwierzyłam.
Nagle dopadły mnie myśli, że nie jestem wystarczająco dobra. Kilka dodatkowych kilogramów potrafiły spowodować u mnie niepewność. Nawet więcej. Paranoję. Ze strachem odwracałam głowę od każdego lustra napotkanego na mojej drodze. Pamiętam, jak zwieszałam głowę w sklepach drogeryjnych wypełnionych plakatami z kobietami idealnymi. Albo jak wyzbywałam się 1500 kalorii na siłowni … Jakim strasznym wysiłkiem było to okupione… Traciłam 1500, przybierałam 2500….
Aż nadszedł moment, kiedy przypomniałam sobie, że jestem ważna. Że powinnam siebie kochać… Olśnienie! Tak, kochać siebie i nie czekać na akceptację ze strony innych.
Zaczęłam bardziej dbać o swoje ciało, ale nie dlatego, aby zyskać przyzwolenie facetów. Aby odzyskać pewność siebie. Zrozumie mnie każdy, kto choć przez moment swojego życia poczuł się bezwartościowy.
Ja straciłam cel w życiu, choć doskonale wiedziałam, że nie piękne ciało i twarz czynią człowieka pięknym. Prawdziwe piękno tkwi w środku – jest niewidoczne dla oczu.
Przebaczam tym, którzy we mnie go nie dostrzegli. Jestem wdzięczna i dumna zarazem, że swoją największą siłę odnalazłam sama. Jakoś sama się poskładałam z tych drobnych kawałeczków, na jakie się rozpadłam. Nauczyłam się kochać samą siebie. Zaakceptowałam swoje niedoskonałości i słabości. I w końcu dostrzegłam mocne strony.
Wiem, co chcę i na co zasługuję.
Atrakcyjność jest bez wątpienia ważna. W końcu ująłeś mnie tymi wielkimi niebieskimi oczami i lokami w kolorze kasztana. Nie jest to jednak jedyna ważna cecha. Czy faktycznie tylko na to, jak wyglądamy będziemy patrzeć w wieku lat 80-ciu? Ciało będzie miało drugorzędna znaczenie. Ważne będzie to, czy będziemy umieli ze sobą rozmawiać i czy cieszyć nas będzie obecność tej drugiej osoby…
Poza tym nie mam ochoty zamartwiać się tym, że złamałam nogę, jestem unieruchomiona w łóżku i stracę przez to mojego faceta, bo na bank przybiorę na wadze kilka kilogramów. Nie chcę zastanawiać się, dlaczego ktoś ze mną jest. Ma być, bo jestem fajna i wyjątkowa dokładnie taka, jaka jestem. A nie taka, jaką ktoś uroił sobie w głowie. I nawet, jeśli ma to potrwać wieczność będę czekać na właściwego partnera, który dostrzeże piękno w moich piegach i kilku dodatkowych kilogramach, o ile kiedyś znowu się pojawią. 
Jeśli facet nie potrafi zatroszczyć się o mnie, kiedy jestem pogubiona, nawet gdy sam nie jest perfekcyjny, pytanie po co mi on….. Mam wspaniałych rodziców, przyjaciół i samą siebie. Chcę być kochana za to jaką jestem osobą, a nie za to, że noszę rozmiar 36.
Nie mam już ochoty na marnowanie czasu z kimś, kto nie dostrzega tego, jaka naprawdę jestem, a tylko patrzy na mnie przez pryzmat rozmiaru mojej odzieży. To nie jest sposób oceniania kogokolwiek, a już na pewno nie osoby, którą się kocha. Ja mam na imię Agnieszka, a nie jakieś cholerne S, M lub L. Nie ma rozmiaru zaczynającego się na literkę A…..
Nie jestem tylko piękną buzią. Nie będę męczyć się jakimiś cud dietami, abyś mógł gapić się na mnie. Człowiek to nie tylko ciało. Ja jestem piękna, bo potrafię wyrazić to, co czuję słowami. Bo jestem silna i podnoszę się z kolan, gdy upadam. Zawsze. Jestem piękna, bo jestem uczciwa, współczująca, kochająca. I odważna. I przebaczająca nawet, jeśli ktoś zrani mnie 1000 razy. Tego mi nie możesz zabrać, ani we mnie zmienić.
I mam w końcu mocne postanowienie.
Nie pozwolę się już tak traktować!
Dziękuję, że w końcu mną potrząsnąłeś. Widać pomogło….”

Widać, iż takich świrów na tej ziemi jest wielu – niestety!
…..”
No i na dzisiaj koniec mojej fantastycznej opowieści..