Samotność

Samotność
M.G.

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Czy taka jest MIŁOŚĆ?!



Właśnie mija tydzień, jak odeszła moja koleżanka… odeszła, bo chciała, bo tak wybrała…. – może trudno to pojąć, bardzo trudno ….

Wiele osób tego nie rozumie, nie pojmuje – tylko czy potrafią zrozumieć, jak ONA cierpiała, jak jej serce krwawiło, jak bolało… Widać, iż był to ból nie do zniesienia, nie mogła sobie z tym bólem poradzić… był silniejszy…

… Uświadomiłaś sobie, że dalsze życie bez ukochanej osoby nie ma sensu…

Twoja pamiętna data – 2 września 2014 r.
Moja pamiętna data – 19 październik 2013 r.

Podpisuję się pod jej słowami :
„Tylko pospolite kurwiszony włażą do łóżka żonatego faceta!!!!”

Pamiętam jedną z naszych ostatnich rozmów – z sierpnia…. „… bo wiesz, dzieci już mam duże, mają swój świat, swoje życie  – teraz to D…. jest całym moim światem, teraz to już tylko MY….”
I gdzie jest to MY?
I znów liczył się tylko ON?
I znowu to samo?

Czy ktoś kto tego nie doświadczył jest w stanie zrozumieć – co w takiej sytuacji czuje kobieta? Jak ONA to odbierała? Po 26 latach małżeństwa usłyszeć… że to pomyłka, że ON ma teraz inne plany…. Plany,  w których dla niej nie ma miejsca….

Twoje kolejne słowa:
„Jeśli ktoś traktuje Cię źle, pamiętaj, że jest coś nie tak z nim, a nie z Tobą. Normalni ludzie nie niszczą innych ludzi.”

I te słowa, które…. – nad którymi nie można przejść obojętnie:
„Nie jestem w tym wieku, żeby świadomie popełniać głupstwa. Jestem w tym wieku, gdy głupstwa popełniam świadomie i z przyjemności.”
„…..mój przyrzekał i w dupie ma swoje przyrzeczenia.”

Twoje kolejne słowa – tak dobrze opisują również mojego ex….
„Kobieta nigdy nie robi z mężczyzny głupca…. tylko siedzi i przygląda się, jak on go robi sam z siebie….”

Jest takie powiedzenie: Kobieta jest organizmem ultra doskonałym. Potrafi się regenerować po ekstremalnie ciężkich doświadczeniach. Przetrwa wszystko….

A TY jednak nie dałaś rady…. Wydałaś ostatni niemy krzyk, krzyk, który w końcu usłyszeli wszyscy!
Odeszłaś – po to by już więcej nie cierpieć!

Teraz to znowu do mnie wraca, tak bardzo rozumiem Twoje cierpienie. Jak musiało Ci być trudno, źle…. skoro zdecydowałaś się na taki krok?
Nie zadaję pytań – bo odpowiedź znam, kto jak nie ja. Doświadczona dokładnie tak samo – jak TY!

A do tego jeszcze teraz ośmieszana, szantażowana, zastraszana…. – czy moich cierpień nie jest już dość!
Czekam na moment kiedy to wszystko minie, kiedy będę mogła spokojnie żyć…. Kiedy ON i ONA skończą pastwić się nade mną…

I to co  muszę zrobić – to  zapomnieć to co czuję i pamiętać o tym, na co naprawdę zasługuję!

Czasami tak się dzieje, że los bardzo skrupulatnie sprawdza wytrzymałość człowieka!